poniedziałek, 18 czerwca 2018

na wsi

Gdzieś kiedyś na którymś blogu remontowym przeczytałem, że jak już się zamieszka, gorzej przychodzi pisanie postów. Człowiekowi się jakby nie chcę, nie sprawia to tyle radości co kiedyś, kiedy nie był tu 24 godziny na dobę. Może tak jest, może nie jesteśmy w stanie dzielić się tymi całymi tygodniami, z każdego dnia zdawać relacje, wcześniej było tego mniej, łatwiej było to podsumować, a może już nie jest to tak ważne. Bo przecież oprócz opisu etapów budowy czy remontu, gdzieś każdy z blogowiczów zaczyna pisać nie tylko o tym, blog staje się trochę poniekąd pamiętnikiem nie ? A my po prostu tu, cieszymy się życiem. Po części przyznajemy, że tak jest. Pochłonęło nas bycie u siebie na wsi. Mamy w tym roku pogodę jak z basenu morza śródziemnego, więc... Gdzieś jeszcze brakuje mi robienia zdjęć lustrzanką, jakoś nie mogę wziąć się za jej naprawę..
A wracając do daczy. Mimo pięknej pogody, zrobiło się już w sumie od dawna zdecydowanie za sucho. Owies w niektórych miejscach nie przekroczył kilkunastu centymetrów. Nie nastawialiśmy się na wielkie zbiory, ale wyższy lepiej by wyglądał i na pewno dał więcej ziarna. Mamy czerwiec a ja nie mogę posiać trawy, gdybym wiedział, że nie będzie przymrozków, zrobiłbym to od razu na początku kwietnia, teraz czekam na solidną pompę, która zwilży ziemie choć na kilka dni. W domu bez wielkich zmian. Psiaki rosną, jednego wydaliśmy, ogród dał już sporo warzyw, reszta jeszcze rośnie. Zaimpregnowałem trochę zewnętrzne krokwie od dachu, przy pomocy wysięgnika (świetna sprawa). Od początku kwietnia dobrze wyschły, traktuje je chlorem a po kilku dniach bezbarwnym impregnatem Sadolina. No to teraz kilka zdjęć :